134 | USTRONIE MORSKIE - Nad Morze Bałtyckie w 1dzień !
Sobota, 12 września 2015 Kategoria CIEKAWE WYCIECZKI, Nad Bałtyk w 1dzień- Ustronie M., WYCIECZKI POWYŻEJ 300KM
Uczestnicy
Km: | 302.99 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 13:20 | km/h: | 22.72 |
Pr. maks.: | 46.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 2000m | Sprzęt: KROSS 29er | Aktywność: Jazda na rowerze |
Moje drugie starcie z 300setką na rowerze.
Prawdę mówiąc ( a właściwie pisząc) byłam juz zdesperowana. Bardzo, ale to bardzo chciałam znowu pojechać nad morze w jeden dzień. Przez pewien czas była to nawet moja obsesja :)
Wyjazd ten miał się odbyć w czerwcu (rozłożyłam się na miesiąc, był to czas kończenia studiów więc wyjątkowo dla mnie trudny) , potem sierpień (coś tam nie wypaliło.) Zwyczajnie myślałam, że już nie pojedziemy, tym bardziej, że jestem ograniczona przez pracę a dni krótkie - nie wyobrażam sobie całonocnej jazdy.
Sebastianowi akurat wypadł urlop, ja miałam wolny weekend więc w czwartek popołudniu postanowiliśmy, że jesli pogoda dopisze to ruszamy z piątku na sobotę. I tak też się stało, punktualnie o 2 w nocy po wielkim makaronowym śniadanku ruszyliśmy do USTRONIA MORSKIEGO.
Początkowo jechało się super, jednak ok 60km złapał nas deszcz... na początku była to delkatna mżawka, potem nieco mocniejszy opad. Czekaliśmy na stacji chwilę, ale na postoju robiło sie mega zimno, wiec ruszyliśmy... Szosa była mokra. Cóż - jednym słowem, zmoczyliśmy się. Ja mam bardzo dobrą kurtkę, więc odczuwałam tylko ziębienie w nogi bo miałam mokre buty, Sebuś natomiast miał mokrą tez kurtkę.
Na szczęście przed Krajenką przestało padać. Zatrzymaliśmy się na stacji na ciepłą kawę i śniadanie, ja przebrałam sobie skarpetki i założyłam również na stopy foliówki :)
Kiedy Panowie z obsługi usłyszeli skąd dokąd jedziemy podarowali nam prezenty - przepyszne muffiny :) Bardzo mili ludzie :)
Ruszamy dalej. Po drodze mijamy MOST KOLEJOWY NA GWDZIE. Konstrukcja robi wrażenie :)
Seba chciał koniecznie odwiedzić opuszczone miasto KŁomino , liczyliśmy na coś więcej, a tam tylko krzaki i 3stare bloki.
Jadąc dalej przez Rozlewiska Nadarzyckie pogoda znacznie się poprawia, świeci słoneczko i jest w miarę ciepło :
Piękne tereny, lecz trudne. Przez ponad 70-kilometrowy przejazd Drawskim Parkiem Krajobrazowym czeka nas podjazd za podjazdem. Okazuje się, że lekko nie jest - przewyższeń jest sporo. Jedziemy głównie lasami, co dodatkowo wprawia mnie w znużenie, po ponad 200km każdy podjazd pokonuję już w ciszy i skupieniu, ale tak naprawdę przeklinałam tą drogę i czekałam kiedy tylko ten las się skończy!
Są na szczęscie ładne widoczki, np Jezioro Komorze:
W Połczynie Zdrój planowaliśmy zjeść konkretny obiadek, ale nie chciało mi sie szukać knajp, zatem w pierwszym lepszym markecie kupujemy buły i kabanosy i jemy sobie na trawce.
Po odpoczynku mkniemy już bezpośrednio do celu, dłuższego postoju (zatrzymaliśmy sie tylko na chwilę w sklepie po wodę)
Niestety, droga ponownie daje w kość - podjazdy zelżały, ale pojawiły sie okropnie dziurawe asfalty, a co za tym idzie trzęsawica. Jakoś daliśmy radę i z roześmianymi gębami ok 18:30 dojechaliśmy do USTRONIA MORSKIEGO!!!
Potem na plażę, kwatere i na zakupy.
Tak tylko dodam, że Pani na kwaterze nie mogła wraz z mężem uwierzyć że przyjejechaliśmy aż 300km :) Z radości i podziwu dotykała moich nóg - poczułam się jak jakaś superbohaterka hahhaha :)
Myślę, że w porównaniu do zeszłorocznego wyjazdu szło mi zdecydowanie lepiej... poprawiłam czas, poprawiłam kilometraż... wiedziałam jak mój organizm się zachowuje, czego potrzebuje. Nie musiałam spać, a bałam się tego bo ostatnio senna jestem z natury dość mocno.
Jestem zadowolona z tej wycieczki w 200 % !!!
Prawdę mówiąc ( a właściwie pisząc) byłam juz zdesperowana. Bardzo, ale to bardzo chciałam znowu pojechać nad morze w jeden dzień. Przez pewien czas była to nawet moja obsesja :)
Wyjazd ten miał się odbyć w czerwcu (rozłożyłam się na miesiąc, był to czas kończenia studiów więc wyjątkowo dla mnie trudny) , potem sierpień (coś tam nie wypaliło.) Zwyczajnie myślałam, że już nie pojedziemy, tym bardziej, że jestem ograniczona przez pracę a dni krótkie - nie wyobrażam sobie całonocnej jazdy.
Sebastianowi akurat wypadł urlop, ja miałam wolny weekend więc w czwartek popołudniu postanowiliśmy, że jesli pogoda dopisze to ruszamy z piątku na sobotę. I tak też się stało, punktualnie o 2 w nocy po wielkim makaronowym śniadanku ruszyliśmy do USTRONIA MORSKIEGO.
Początkowo jechało się super, jednak ok 60km złapał nas deszcz... na początku była to delkatna mżawka, potem nieco mocniejszy opad. Czekaliśmy na stacji chwilę, ale na postoju robiło sie mega zimno, wiec ruszyliśmy... Szosa była mokra. Cóż - jednym słowem, zmoczyliśmy się. Ja mam bardzo dobrą kurtkę, więc odczuwałam tylko ziębienie w nogi bo miałam mokre buty, Sebuś natomiast miał mokrą tez kurtkę.
Na szczęście przed Krajenką przestało padać. Zatrzymaliśmy się na stacji na ciepłą kawę i śniadanie, ja przebrałam sobie skarpetki i założyłam również na stopy foliówki :)
Kiedy Panowie z obsługi usłyszeli skąd dokąd jedziemy podarowali nam prezenty - przepyszne muffiny :) Bardzo mili ludzie :)
Ruszamy dalej. Po drodze mijamy MOST KOLEJOWY NA GWDZIE. Konstrukcja robi wrażenie :)
Seba chciał koniecznie odwiedzić opuszczone miasto KŁomino , liczyliśmy na coś więcej, a tam tylko krzaki i 3stare bloki.
Jadąc dalej przez Rozlewiska Nadarzyckie pogoda znacznie się poprawia, świeci słoneczko i jest w miarę ciepło :
Piękne tereny, lecz trudne. Przez ponad 70-kilometrowy przejazd Drawskim Parkiem Krajobrazowym czeka nas podjazd za podjazdem. Okazuje się, że lekko nie jest - przewyższeń jest sporo. Jedziemy głównie lasami, co dodatkowo wprawia mnie w znużenie, po ponad 200km każdy podjazd pokonuję już w ciszy i skupieniu, ale tak naprawdę przeklinałam tą drogę i czekałam kiedy tylko ten las się skończy!
Są na szczęscie ładne widoczki, np Jezioro Komorze:
W Połczynie Zdrój planowaliśmy zjeść konkretny obiadek, ale nie chciało mi sie szukać knajp, zatem w pierwszym lepszym markecie kupujemy buły i kabanosy i jemy sobie na trawce.
Po odpoczynku mkniemy już bezpośrednio do celu, dłuższego postoju (zatrzymaliśmy sie tylko na chwilę w sklepie po wodę)
Niestety, droga ponownie daje w kość - podjazdy zelżały, ale pojawiły sie okropnie dziurawe asfalty, a co za tym idzie trzęsawica. Jakoś daliśmy radę i z roześmianymi gębami ok 18:30 dojechaliśmy do USTRONIA MORSKIEGO!!!
Potem na plażę, kwatere i na zakupy.
Tak tylko dodam, że Pani na kwaterze nie mogła wraz z mężem uwierzyć że przyjejechaliśmy aż 300km :) Z radości i podziwu dotykała moich nóg - poczułam się jak jakaś superbohaterka hahhaha :)
Myślę, że w porównaniu do zeszłorocznego wyjazdu szło mi zdecydowanie lepiej... poprawiłam czas, poprawiłam kilometraż... wiedziałam jak mój organizm się zachowuje, czego potrzebuje. Nie musiałam spać, a bałam się tego bo ostatnio senna jestem z natury dość mocno.
Jestem zadowolona z tej wycieczki w 200 % !!!
komentarze
Brawo! Piękny przelot :). Kłomino jak widzę bez zmian. I udało się idealnie trafić z pogodą na zachód słońca nad morzem.
Pozdrawiam/m. Kot - 11:14 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Pozdrawiam/m. Kot - 11:14 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Gratuluję zacnego dystansu. Dobrze, że wyszło słońce, bo zimne nóżki to nie najlepszy kompan w tak długiej drodze.
Ancorek - 09:14 sobota, 3 października 2015 | linkuj
Gratuluję kolejnej "300". W tym deszczu zapewne komfortowo nie było. Ja z kolei jadąc lasem czułem się jak w oazie spokoju. Ale to chyba normalne pracując na codzień w gwarnej galerii :P
maniek1981 - 22:08 sobota, 26 września 2015 | linkuj
Wypad bomba! Gratuluje! Jak widać, dla Ciebie nie ma niemożliwych celów do zdobycia. Czas na wyznaczenie kolejnego...;-)
jelon85 - 14:06 sobota, 26 września 2015 | linkuj
Cel zdobyty uśmiech od ucha do ucha jest,super wycieczka.
jerzyp1956 - 18:27 piątek, 25 września 2015 | linkuj
Most koło Złotowa - stoi a właściwie wisi jak wisiał :)
z3waza - 14:04 piątek, 25 września 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!